Izolowani w domu w związku z podejrzeniem zakażenia nie muszą godzić się na pracę zdalną.
Z najnowszych danych resortu zdrowia wynika, że już 489 tys. osób, prawdopodobnie głównie pracowników i członków ich rodzin, skierowano na domową kwarantannę. Na podpis prezydenta Andrzeja Dudy czeka tarcza 5.0. Zacznie obowiązywać następnego dnia po publikacji w Dzienniku Ustaw. W życie wejdzie też wtedy regulacja przewidująca możliwość pracy zdalnej na kwarantannie.
WIELKA IMPROWIZACJA
– W związku z ponowną intensyfikacją pracy zdalnej znacząco rośnie liczba nieobecnych w pracy w związku z kwarantanną czy zwolnieniami lekarskimi i wielu pracodawców musi improwizować – mówi Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan. – W wielu firmach odkurzono już starsze laptopy i inny sprzęt komputerowy albo pracownicy wykorzystują w pracy zdalnej prywatny sprzęt.
POLE KONFLIKTU
W praktyce może się okazać, że przepis będzie rodził konflikty między pracodawcą a pracownikami. Trudno się spodziewać porozumienia, gdy skierowany na kwarantannę odmówi pracy, a przedsiębiorcy będzie zależało, by jednak w tym czasie wykonywał swoje obowiązki, gdyż potrzebuje wszystkich rąk do pracy, by przetrwać kryzys.
WYDATKI NA DZIESIĘĆ DNI
Nieskierowany na kwarantannę też będzie miał możliwość pracy zdalnej. Chociaż przepisy są dość liberalnie skonstruowane, bo pracodawca ma możliwość zlecenia innej pracy niż ta, którą na co dzień wykonuje zatrudniony, na przeszkodzie mogą stanąć względy techniczne. Pracodawca ma bowiem obowiązek zapewnić pracownikowi sprzęt do jej wykonywania. A to już może pociągnąć za sobą niewspółmierne wydatki dla firm, tym bardziej że kwarantanna trwa obecnie tylko dziesięć dni.