Przedawnienie rządzone jest sprzecznościami. Wśród wielu stojących ze sobą w konflikcie wartości, na jakie wskazuje się, analizując celowość normowania skutków upływu czasu w stosunkach cywilnoprawnych, jedną z nich jest potrzeba zapobiegania bezczynności wierzycieli (albo: skłaniania ich do aktywności) w dochodzeniu roszczeń, czy to po to, by poprzez przedawnienie usankcjonować trwałe stosunki faktyczne (jeśli wierzyciel pozostaje nieaktywny), nawet gdyby ich treść miała być niezgodna z prawem materialnym, czy też by uczynić zadość postulatowi pewności prawa. Z woli ustawodawcy bezczynność wierzyciela, jeśli będzie zbyt długa, może narazić go na zarzut niezaskarżalności roszczenia. Z drugiej zaś strony, zobowiązania należy wykonywać, wobec czego upływ czasu nie powinien zwalniać dłużnika z jego obowiązków.
Trafnie też wskazuje się, że nie sposób stwierdzić, która z wartości podnoszonych w dyskusjach o przedawnieniu przeważa; argumenty za i przeciw są liczne i niebagatelne. Przekonują one – bądź nie – że upływ czasu jest dla prawa cywilnego kategorią nader istotną, w nawiązaniu do względów teleologicznych, prakseologicznych czy aksjologicznych. W szczególności te ostatnie skłaniają nawet niektórych autorów do określania instytucji przedawnienia jako „nieetycznej” czy jako „zła koniecznego”. Rzeczywiście, upływ czasu może „wynagradzać” dłużnika korzyścią w postaci niemożności uzyskania przez wierzyciela zaspokojenia w drodze przymusu państwowego. Z drugiej jednak strony, skoro wierzyciel pozostaje bezczynny, ochrona, do jakiej jest uprawniony, może z biegiem lat słabnąć, aż do momentu, gdy system prawny odmówi mu wsparcia. Wzbraniałbym się jednak przed nazywaniem takiego skutku „nieetycznym”; czas jest zasadniczym regulatorem losów ludzi i ich spraw, zaś jego bieg nie może pozostać bez skutków dla prawa.
Wskazane wyżej sprzeczności znajdują wyraz w kodeksowym ukształtowaniu instytucji przedawnienia. Upływ czasu powoduje niezaskarżalność roszczenia, ale tylko wtedy, gdy stosowny zarzut dłużnik podniesie. Wyjątek ustawodawca uczynił jedynie na potrzeby ochrony słabszej (w założeniu) strony, tj. wobec dłużnika będącego konsumentem, gdzie sąd uwzględnia przedawnienie z urzędu. Z drugiej zaś strony, system prawny przewiduje też liczne koncesje na rzecz wierzyciela, w tym zawieszenie, wstrzymanie zakończenia i przerwanie biegu przedawnienia.
Pełną wersję artykułu można pobrać TUTAJ
Przegląd Sądowy 1/2018