Nadzór zamiast ustawy wprowadzającej oskładkowanie wszystkich umów o dzieło ZUS oraz Państwowa Inspekcja Pracy mają zaostrzyć kontrole pracodawców. Firmy są na przegranej pozycji, bo sądy powtarzają argumenty zakładu.
Wiceminister pracy Stanisław Szwed nie ma wątpliwości, że konieczne są zmiany dotyczące umów o dzieło.
– Już w czasie przeglądu emerytalnego stwierdziliśmy, że należy uszczelnić system w tym zakresie. Miało to nastąpić wraz z wprowadzeniem jednolitego podatku, który jednak nie zostanie wdrożony. Obecnie w resorcie nie są prowadzone żadne prace nad projektem ustawy wprowadzającym obowiązek płacenia składek od umów o dzieło, co nie oznacza jednak, że nie będziemy uszczelniać systemu. Pracodawcy muszą więc liczyć się z zaostrzeniem kontroli zarówno przez ZUS, jak i PiP – tłumaczy DGP Stanisław Szwed.
Stanowisko resortu potwierdza Roman Giedrojć, główny inspektor pracy.
– Gdy zleceniobiorcy otrzymają pierwsze wypłaty, inspektorzy pracy rozpoczną kontrole realizacji przepisów dotyczących minimalnej płacy godzinowej i miesięcznej – mówi DGP Roman Giedrojć. – Jeśli przy okazji inspektor będzie miał podejrzenie, że zawarcie umowy o dzieło ma charakter pozorny, i nie będzie to w rozumieniu przepisów umowa o pracę, powiadomi ZUS. Wówczas organ rentowy sam sprawdzi prawidłowość naliczania składek ubezpieczeniowych. Podstawą do przekazania takiej informacji jest porozumienie między głównym inspektorem pracy a prezesem ZUS z 5 listopada 2010 r. w sprawie współdziałania PIP i ZUS.
ZUS wygrywa w sądach
Firmy zawierające umowy o dzieło mają coraz większe problemy z udowodnieniem swoich racji w sądach. A to dlatego, że ZUS w sporach z pracodawcami wykorzystuje korzystne dla siebie orzecznictwo. Ostatnio Sąd Najwyższy (wyrok SN z 10 stycznia 2017 r., sygn. akt III UK 53/16) uznał argumenty ZUS, że skrzypaczka występująca w czasie koncertu wykonała usługę na rzecz instytucji kulturalnej. Sędziowie stwierdzili, że skoro była częścią zespołu muzycznego, nie stworzyła dzieła, lecz była tylko odtwórcą.
– To kolejne potwierdzenie prawidłowości naszego postępowania. Musimy pamiętać, że umowa o dzieło jest umową konkretnego rezultatu – zauważa Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS.
W podobnej sytuacji już wcześniej byli tłumacze oraz wykładowcy na uczelniach. O ile jeszcze kilka lat temu nikt nie kwestionował zawartych z nimi umów o dzieło, teraz zdarza się to często. Jak podkreśla mec. Paweł Kowalczyk, umowy o dzieło są już kwestionowane m.in. w niektórych instytutach naukowych PAN.
Bat na firmy Właściciele firm nie mają wątpliwości, że niekorzystne dla płatników orzecznictwo może być sposobem zastraszenia pracodawców. – Chodzi o to, żeby przedsiębiorcy sami wybierali większe obciążenia, mając świadomość tego, że korzystanie z umów o dzieło w przyszłości może ściągnąć na nich problemy. Tym bardziej że nie może być tak, że zmiana interpretacji obowiązujących od lat przepisów będzie powodować dla nich negatywne skutki dla – zauważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, członek rady nadzorczej ZUS.
– I dlatego konieczne jest uchwalenie przepisów chroniących przedsiębiorców przed zmianą sposobu odczytywania prawa – dodaje.
Pracodawcy nie mają wątpliwości, że każdy wyrok przyznający rację ZUS w kwestii umów o dzieło legitymizuje działanie organu rentowego.
– Wszystko to dzieje się dlatego, że rząd zbiera składki na ograniczenie deficytu FUS związanego z obniżeniem wieku emerytalnego – dodaje Łukasz Kozłowski.
Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan, członek Rady Nadzorczej ZUS, zwraca uwagę, że problemu umów o dzieło nie było, póki część nieuczciwych przedsiębiorców nie zaczęła nadużywać takiej formy.
– Rząd musi sobie jednak zdawać sprawę z tego, że objęcie pełnym ubezpieczeniem w przypadku umów o dzieło nie jest możliwe. Nie wiadomo bowiem, w jaki sposób ma być liczona ochrona z tytułu składek chorobowych czy wypadkowych, jeśli dzieło ma być gotowe za rok, a kwota umowy wynosi na przykład tysiąc złotych – tłumaczy Jeremi Mordasewicz.
Artyści protestują
Najbardziej zaskoczeni ostatnim orzeczeniem SN są twórcy.
– To kuriozalny wyrok. Nie można bowiem kwestionować tego, że wykształcony muzyk grający w orkiestrze nie tworzy dzieła. Tym bardziej że ostateczny kształt takiego dzieła wynika ze sposobu interpretacji utworu muzycznego – wyjaśnia Roman Strembicki, członek zarządu Związku Zawodowego Polskich Artystów Muzyków Orkiestrowych.
Artyści nie mają wątpliwości, że takie podejście do sprawy przez ZUS spowoduje daleko idące konsekwencje. – Samorządy, obawiając się sporu z ZUS, będą organizować mniej różnego rodzaju imprez muzycznych – dodaje Roman Strembicki.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich potwierdza, że istnieje takie niebezpieczeństwo.
– Skutki takiej nagonki mogą być katastrofalne. Dlatego nie zgadzam się, żeby urzędnik z ZUS decydował o tym, co jest dziełem, a co jest usługą. Samorządy mają wyspecjalizowane wydziały kultury, gdzie są zatrudnione osoby znające się na sztuce. I to one powinny decydować o sposobie zawarcia umowy z twórcą – podkreśla Marek Wójcik.
Natomiast Marzena Barełkowska-Cyrwus, p.o. przewodniczącego ZG Związku Zawodowego Aktorów Polskich, podkreśla, że gdyby w teatrze czy w filmie przyjęto kryteria zusowskie to, zamiast aktorów, na scenie powinny być maszyny.
– Każde artystyczne wykonanie jest dziełem i nie można tego kwestionować – dodaje Marzena Barełkowska-Cyrwus.
Prawnicy rozkładają ręce
Tendencję ZUS do zaostrzania definicji umowy o dzieło zauważają również prawnicy. Oni także nie mają wątpliwości, jaki cel przyświeca takiemu działaniu.
– To oczywiste, że im bardziej ZUS zawęża definicję umowy o dzieło, tym więcej takich umów uznaje za zlecenia i ściąga składki – podkreśla radca prawny Łukasz Chruściel z Kancelarii Raczkowski Paruch.
Jak zatem konstruować umowy, żeby nie narazić się urzędnikom? Prawnicy zgodnie przyznają, że nie ma na to złotego środka. – Nie da się w prosty sposób, za sprawą jednego sformułowania, sprawić, żeby umowa o dzieło nie była podejrzana dla inspektora ZUS – podkreśla mec. Filip Sodulski z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak. Potwierdza to również mec. Chruściel. W jego ocenie, jeżeli organ angażuje się w kontrolę, to nawet najlepiej skonstruowana umowa nie powstrzyma go przed jej kwestionowaniem. – Gdy ZUS uzna, że koncert nie może być zagrany w ramach umowy o dzieło, to bez względu na postanowienia umowy i tak będzie je podważał.
Więcej optymizmu wprowadza adw. Michał Chodkowski z kancelarii Łaszczuk i Wspólnicy. – Jeżeli umowa o dzieło spełnia przesłanki wynikające z przepisów i orzecznictwa, to trudno będzie ją zakwestionować – podkreśla adwokat. Zwraca uwagę, że przy jej konstruowaniu kluczowe jest określenie indywidualnie oznaczonego rezultatu, który najczęściej ma charakter materialny. A co w przypadku dzieł nieucieleśnionych? – Jeżeli chodzi o koncerty orkiestry, dotychczas artyści wykonywali je na podstawie umów o dzieło. ZUS obecnie twierdzi, że między innymi z uwagi na brak twórczego wkładu wykonawcy, w takich sytuacjach należy zawierać inne umowy. Stanowisko to zostało ostatnio zaaprobowane przez Sąd Najwyższy we wspomnianym już wyroku z 10 stycznia 2017 r. (sygn. akt III UK 53/16) – zaznacza mec. Chodkowski.
Jego zdaniem pewne jest natomiast, że o rodzaju umowy nie decyduje wyłącznie jej zatytułowanie. – Najistotniejszy w tym zakresie jest jej przedmiot, a także okoliczności jej wykonania – podkreśla adwokat.