Lista klauzul, które należałoby poddać rewizji jest długa i niestety mam wrażenie, że stale się wydłuża. Niektóre klauzule zwyczajnie nie nadążają za potrzebami, inne nie są należycie „zestrojone” z normami zawartymi w innych aktach prawnych, jeszcze inne są sformułowane w sposób powodujący poważne wątpliwości interpretacyjne w praktyce. W wielu przypadkach problemy są wynikiem nie do końca przemyślanej implementacji prawa europejskiego.
Takie wrażenie można odnieść czytając niektóre przepisy dotyczące tzw. klauzul abuzywnych (niedozwolonych). Podstawowym celem tej instytucji prawnej jest ochrona konsumentów przed rażąco niekorzystnymi dla nich klauzulami zawartymi we wzorcach umów stosowanych przez przedsiębiorców (np. regulaminach).
Nie budzi wątpliwości, że konsumenci są grupą, która wymaga szczególnej ochrony. Niektóre rozwiązania polskiego ustawodawcy poszły jednak zbyt daleko, naruszając w imię ochrony konsumenta fundamentalne wartości takie jak bezpieczeństwo obrotu czy stabilność prawa. Chodzi szczególnie o art. 47943 k.p.c., który stanowi, że wyrok prawomocny zakazujący stosowania danej klauzuli ma skutek wobec osób trzecich od chwili wpisania klauzuli do rejestru prowadzonego przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Zgodnie z przeważającym poglądem, klauzuli wpisanej w rejestrze (ani nawet podobnej klauzuli) nie może stosować w relacjach z konsumentami zarówno ten przedsiębiorca, przeciwko któremu zapadł wyrok, jak i żaden inny przedsiębiorca. Przy tak rozumianej rozszerzonej prawomocności wyroku nie ma generalnie większego znaczenia, że taki inny przedsiębiorca stosuje inny wzorzec, działa w innej branży czy też skutek zakazanej klauzuli został ograniczony innymi postanowieniami wzorca.
A przecież tożsamość brzmienia jednej klauzuli w dwóch różnych wzorcach wcale nie musi prowadzić do tożsamości skutku. Czy klauzula abuzywna (wpisana do rejestru pod pozycją 3191), która stanowi, że w sprawach nieuregulowanych stosuje się przepisy kodeksu cywilnego, rzeczywiście, w każdym przypadku, rażąco narusza interesy konsumenta, i z każdego konsumenckiego wzorca umownego powinna być wyeliminowana? Przecież to absurd.
Niestety jest to jednak dopiero połowa problemu. Aby dostosować się do zakazu, przedsiębiorca musi zapoznać się z wszystkimi zakazanymi klauzulami. W rejestrze wpisanych jest ponad 5,5 tysiąca postanowień niedozwolonych (co stanowi ok. 1,4 tys. stron), a do tego rejestr stale pęcznieje. Konia z rzędem temu, kto przejrzy (nie mówiąc o głębszej analizie) wszystkie klauzule. Co gorsza, w wielu przypadkach nie wiadomo, jakie motywy stały u podstaw umieszczenia danej klauzuli w rejestrze (brak uzasadnienia wyroku w rejestrze).
Inne problematyczne kwestie, takie jak brak okresu przejściowego na dostosowanie się przedsiębiorcy do nowej klauzuli wpisanej w rejestrze czy brak możliwości eliminacji błędnych klauzul tylko tutaj zasygnalizuję.
Obawiam się, że w wielu przypadkach przedsiębiorca nie będzie w stanie samodzielnie sporządzić wzorca umownego zgodnego z prawem.
W efekcie stosowanie wzorców w relacjach z konsumentami staje się dzisiaj działalnością o podwyższonym ryzyku.
Stawka ryzyka jest niebagatelna, ponieważ stosowanie zakazanej klauzuli może skutkować nałożeniem kary nawet do 10 proc. rocznego przychodu przedsiębiorcy. Ryzyko wzrasta także ze względu na wzmożoną działalność niektórych organizacji, które pod płaszczykiem ochrony konsumentów z wyszukiwania klauzul abuzywnych we wzorach i pozywania przedsiębiorców za ich stosowanie uczyniły sobie biznes.
A przecież wzorzec umowny z samego założenia miał służyć uproszczeniu obrotu i obniżeniu kosztów. Czy ochrona konsumencka w Polsce nie poszła zatem zbyt daleko?
Aby zakończyć optymistyczną nutą, wyrok Sądu Najwyższego z 20 września 2013 r. (II CSK 708/12), który ogranicza prawomocność wyroku zakazującego stosowanie klauzuli oraz utrzymane w tym duchu orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE (C-472/10) dają nadzieję na zmianę sytuacji. Niezależnie od tego konieczna będzie, w mojej ocenie, interwencja ustawodawcy, aby uporządkować funkcjonowanie rejestru oraz ucywilizować działalność niektórych organizacji konsumenckich.
Niektóre rozwiązania polskiego ustawodawcy poszły zbyt daleko, naruszając, w imię ochrony konsumenta, fundamentalne wartości, takie jak bezpieczeństwo obrotu czy stabilność prawa.