TRANSPORT Rozwojowi polskiego rynku pojazdów elektrycznych poświęcona była konferencja zorganizowana przez tworzoną Polską Izbę Gospodarczą Elektromobilności.
Na spotkanie w czwartek w Warszawie zaproszono przedstawicieli firm zainteresowanych rozwojem branży elektromobilności, prawników, przedstawicieli administracji oraz instytucji mających wpływ na funkcjonowanie sektora. W dyskusji przedstawione zostały modele wsparcia rynku w różnych krajach oraz stan prac nad nowymi ustawami w Polsce, które mają wejść w życie w 2018 r. Jednym z zagadnień była budowa infrastruktury. – Celem zasadniczym ustawy o elektromobilności jest stworzenie bazowej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych – relacjonował Tomasz Młodawski, partner w kancelarii Sołtysiński, Kawecki, Szlęzak. Unijna dyrektywa 2014/94/UE nakłada na państwa członkowskie obowiązek utworzenia sieci ogólnodostępnych punktów wyposażonych w ładowarki. Szacuje się, że w Polsce jest obecnie ok. 300 stacji ładowania. Docelowo w ramach dużych aglomeracji mają powstać sieci takich stacji, a ich liczba będzie uzależniona od ilości mieszkańców oraz zarejestrowanych samochodów. Impulsem do rozwoju sektora elektromobilności ma być także wyposażanie w auta elektryczne urzędów, które będą musiały tak budować floty, by auta elektryczne miały w nich określony udział. – Zasadniczo będzie to poziom 50 proc. w ramach centralnych organów administracji oraz 30 proc. na poziomie gmin, wymagany od roku 2025 – mówił Młodawski.
Skorzysta gospodarka
Według posła Pawła Pudłowskiego, przewodniczącego sejmowej komisji ds. cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii, rozwój elektromobilności będzie miał pozytywne przełożenie na wiele innych branż. – To bardzo dobry moment dla polskiej gospodarki – powiedział Pudłowski. Z kolei Igor Pawłowicz, prezes Polskiej Izby Elektromobilności omówił możliwości przyszłego wsparcia sektora. Jednym z narzędzi będzie powstający Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. Jego pieniądze mają być przyznawane m.in. na budowę infrastruktury ładowania, na wsparcie producentów pojazdów i transportu publicznego. Dysponentem funduszu zostanie minister energii, natomiast zarządzać nim będzie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. – Projekt jest jeszcze opracowywany, a szczegóły co do sposobu wykorzystania pieniędzy określi umowa pomiędzy ministrem energii a NFOŚiGW – powiedział Pawłowicz. NFOŚiGW zajmie się organizacją przetargów i wyborem projektów, które z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu będzie można finansować.
Finansowa pomoc
W sumie dla projektów związanych z elektromobilnością ustawa przewiduje trzy formy wsparcia: – Będą to dotacje, różne instrumenty zwrotne, a także – co pojawia się po raz pierwszy – sprzedaż akcji i obligacji emitowanych przez podmioty wykonujące działalność w dziedzinie niskoemisyjnego transportu – poinformował Pawłowicz. Z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu, który dopiero teraz startuje, w przyszłym roku nie będzie jeszcze finansowanych żadnych inwestycji. Jednak za dwa lata ma on już dysponować kwotą ok. 500 mln zł pochodzącą z odpisu z akcyzy od paliw.
Szczególnie ważnym elementem polskiej branży elektromobilności ma być transport publiczny. Jak poinformowała Joanna Świderska, zastępca dyrektora Departamentu Wdrażania w Centrum Unijnych Projektów Transportowych, w ramach działania „Transportpubliczny niskoemisyjny” wpisano na listę 48 projektów, z których kilka dotyczy taboru bateryjnego.
– W ramach tego działania będzie zakupionych 215 autobusów elektrycznych. Na większość z nich są już podpisane umowy z beneficjentami – powiedziała Świderska. Zaznaczyła jednak, że w jej ocenie składane projekty były słabo przygotowane, a samorządy lub operatorzy transportu publicznego nie do końca zdawali sobie sprawę, że autobusy elektryczne to bardzo droga inwestycja, która się szybko nie zwraca.
89 autobusów czysto elektrycznych jeździ obecnie w polskich miastach. Niebawem będzie ich więcej.
164 auta z napędem bateryjnym zarejestrowano w Polsce w całym 2016 r.