W razie sporu o transgraniczną usługę prawniczą proces należy prowadzić tam, gdzie jest kancelaria.
To sedno wyroku Sądu Najwyższego, który dokonał wykładni przepisów unijnych o jurysdykcji i uznawaniu orzeczeń sądowych.
Spór wynikł w sprawie z powództwa warszawskiej kancelarii Clifford Chance, Janicka, Krużewski, Namiotkiewicz i wspólnicy przeciwko czeskiej firmie deweloperskiej z Pragi o zapłatę reszty wynagrodzenia za świadczone usługi prawnicze – doradztwa przy zaciąganiu kredytu w austriackim banku. Rzecz w tym, że w toczonym w Warszawie procesie Czesi zarzucili, że sprawa powinna być prowadzona w ich kraju. I na tym wątku skupił się proces, docierając aż do Sądu Najwyższego. Podstawę prawną sporu stanowiło rozporządzenie Bruksela I (w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych). Zgodnie z nim pozew należy złożyć w sądzie właściwym dla miejsca wykonywania usługi. Należało więc przesądzić, z którym krajem usługa warszawskich prawników ma silniejszy związek.
Tam, gdzie pracuje
Sąd okręgowy oddalił zastrzeżenia Czechów, natomiast w ocenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie miejscem wykonania umowy o usługi prawnicze nie jest miejsce ich przygotowania, lecz to, do którego dostarczono efekt albo w którym klient z niego skorzystał. A więc Czechy.
Pełnomocnik Czechów mec. Aleksandra Falińska broniła tego rozstrzygnięcia przed Sądem Najwyższym, mówiąc, że jedyny związek tej sprawy z Polską to fakt, że kancelaria ma tu siedzibę, ale spotkania i przekazanie usługi nastąpiły w Czechach. Z kolei pełnomocnik kancelarii adwokat Paweł Pogorzelski argumentował, że lwia część pracy prawnika przypada na kancelarię i dom, zresztą nie zawsze efekt pracy prawnika jest wykorzystany. Jak wtedy ustalać miejsce wykonania usługi?
Sąd Najwyższy przychylił się do tej argumentacji i przesądził, że sprawa ma się toczyć w Warszawie.
– Świadczenie usług prawniczych polega głównie na pracy koncepcyjnej: prawnik może występować przed sądem kwadrans, a przygotowywać się kilka godzin – wskazał sędzia SN Krzysztof Pietrzykowski. – Niewątpliwie w tej sprawie związek usługi jest silniejszy z Polską niż Czechami.
Przezorne kancelarie
– Prowadzenie sprawy przed sądem w Polsce jest uzasadnione zarówno stosowaniem prawa polskiego do umowy-zlecenia usług, jak i logistyką procesową (dojazd stron i świadków, język procesu, tłumaczenie części dokumentów) – wskazuje Rafał Sarbiński, adwokat specjalizujący się w sporach gospodarczych. – Znaczenia tych czynników nie równoważy nawet posiadanie przez kancelarię biura w kraju usługobiorcy. Kancelaria świadcząca usługi na rzecz przedsiębiorcy za granicą może zawrzeć tzw. umowę procesową, tj. zastrzec na piśmie wyłączną właściwość polskich sądów albo wprowadzić zapis na sąd polubowny w Polsce.
Tak postępuje Kancelaria Sołtysiński Kawecki & Szlęzak:
– W zasadzie nie mamy sporów z klientami, ale w każdej umowie zapisujemy klauzulę na sąd arbitrażowy polski, na wypadek, gdyby do sporu doszło – mówi mec. Dariusz Skuza, partner z tej kancelarii.
Transgraniczne pozwy
Osoba mieszkająca na terytorium Unii może być pozwana w innym państwie członkowskim za roszczenia wynikające z umowy przed sąd miejsca, gdzie zobowiązanie zostało albo miało być wykonane. Miejscem wykonania usługi (jeśli nic innego nie uzgodniono) jest miejsce, w którym usługa była albo miała być świadczona. Na podstawie rozporządzenia Bruksela I w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych (art.5 – obecnie 7).