Rząd wraca do pomysłu pełnego oskładkowania zleceń

Dorabiający na kilku kontraktach zarobią mniej, bo dopłacą nawet 4 mld zł za lepszą ochronę w ZUS.

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg rozesłała właśnie do konsultacji społecznych Krajowy Plan Działań na rzecz Zatrudnienia na 2022 r., z którego wynika zapowiedź prawdziwej rewolucji dla około miliona zleceniobiorców. W tej grupie około 650 tys. osób dorabia na takim kontrakcie do etatu czy emerytury. Dla pozostałych 350 tys. osób zlecenia są głównym źródłem utrzymania. Dla wielu osób może to być kolejna po Polskim Ładzie obniżka ich zarobków na rękę.

ZUS od każdej złotówki
W planach ministerstwa na ten rok zapisano bowiem pełne oskładkowanie zleceń. Reforma zakłada uporządkowanie systemu ubezpieczeń społecznych, uszczelnienie zasad podlegania ubezpieczeniom, zwiększenie ochrony ubezpieczeniowej, podwyższenie przyszłych świadczeń długoterminowych, brak dysproporcji pomiędzy umowami o pracę a umowami zlecenia na gruncie systemu ubezpieczeń społecznych. Ze względu na wielowymiarowy charakter reformy minister zdecydowała się rozłożyć jej poszczególne etapy wdrożenia do 2024 r. Wszystko wskazuje więc na to, że resort pracuje obecnie nad zmianami, które mogą wejść w życie już w przyszłym roku, nie później jednak niż na początku 2024 r.

Po zmianach z przepisów zniknie funkcjonująca od 2016 r. zasada, że osoba zarabiająca na kilku umowach nie musi płacić pełnych składek do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, jeśli jest już w pełni ubezpieczona od kwoty co najmniej minimalnego wynagrodzenia. W praktyce wystarczy, że taki zleceniobiorca ma pełen etat, prowadzi działalność gospodarczą z pełnymi składkami na ZUS lub jest ubezpieczony w pełni od jednego ze zleceń na kwotę co najmniej 3010 zł, by od kolejnych umów zawieranych w ciągu miesiąca nie musiał płacić składek na ZUS, a jedynie składkę na ubezpieczenie zdrowotne. Rząd PiS już kilka razy przymierzał się do tej zmiany, która według szacunków ZUS zwiększyłaby wpływy ze składek nawet o 4 mld zł rocznie.

Zabrakło jednak politycznej woli, bo potrącenie tych składek oznacza zmniejszenie wynagrodzeń zleceniobiorców. Nawet o kilkaset złotych. Przykładowo, osoba, która do końca zeszłego roku dorabiała na nieoskładkowanym zleceniu 3000 zł brutto, otrzymywała 2554 zł na rękę. Po pełnym oskładkowaniu dostanie zaś tylko 2266 zł, czyli o prawie 300 zł mniej. Z kolei osoba zarabiająca dotychczas na zleceniu 6000 zł miesięcznie otrzymywała do końca zeszłego roku 5109 zł na rękę, a po pełnym oskładkowaniu zlecenia otrzyma wypłatę w wysokości 4533 zł. Straci na tej zmianie ponad 570 zł miesięcznie.

Niekorzystna kumulacja
Podwyżka składek nałoży się na niekorzystne dla wielu zleceniobiorców zmiany podatkowe przewidziane w Polskim Ładzie. W myśl nowych przepisów nie mają oni bowiem prawa do ulgi dla klasy średniej. Z wyliczeń Ministerstwa Finansów wynika, że osoby zarabiające na zleceniu powyżej 4,9 tys. zł odczują to we własnej kieszeni. Limit opłacalności zlecenia będzie niższy dla osób dorabiających w ten sposób do etatu czy działalności, ponieważ nie rozliczą podwyższonej kwoty wolnej od podatku, która zostanie wykorzystana przy ich przychodach np. z pracy na etacie.

W obecnych warunkach trzeba uwzględnić kontekst zwiększonych obciążeń regulacyjnych przedsiębiorców oraz konieczność dostosowania się do zakrojonych na szeroką skalę zmian podatkowych wprowadzanych w Polskim Ładzie – komentuje Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert Federacji Przedsiębiorców Polskich. I dodaje: – Uważamy, że w 2022 r. powinien zostać przeprowadzony projekt uporządkowania zbiegów tytułów do ubezpieczeń społecznych w umowach zlecenia, ale zmiany przepisów powinny zacząć obowiązywać dopiero od 1 stycznia 2024 r.

Doświadczenia związane z ustawą oskładkowującą umowy zlecenia do wysokości minimalnego wynagrodzenia, która uwzględniała długi, ponadroczny okres vacatio legis, pokazuje pozytywne efekty wdrażania regulacji, do których podmioty gospodarcze mogą się odpowiednio przygotować. Wzrost wpływów ze składek okazał się bowiem znacznie większy, niż wynikało to z oceny skutków regulacji i oczekiwań strony rządowej.

OPINIA DLA „RZECZPOSPOLITEJ”
Pomysły ozusowania wszystkich umów zlecenia pojawiają się od dłuższego czasu i nie są zaskakujące dla rynku pracy. Obecne rozwiązanie daje możliwość racjonalnego planowania obciążeń z tytułu składek. W obecnej sytuacji gospodarczej, rosnących cen, inflacji i niepokojów związanych z Polskim Ładem, a pamiętajmy, że znacznie ograniczył on atrakcyjność umów zlecenia wobec braku ulgi dla klasy średniej i braku możliwości odliczenia składki zdrowotnej od PIT, wprowadzenie kolejnej zmiany, która przyniesie niższe wypłaty netto na rzecz zleceniobiorców, nie zostałoby dobrze przyjęte.

Nie każdy zleceniodawca będzie przecież w stanie zrekompensować ten koszt proporcjonalnym podwyższeniem wynagrodzenia. Wydaje się, że taka zmiana będzie musiała poczekać do czasu poprawy sytuacji ekonomicznej społeczeństwa.

Rzeczpospolita, komentarz: Agnieszka Fedor

Powiązane